Czy ma Pan jakieś wiążące dowody mówiące o tym, że Hitler faktycznie uciekł do Ameryki Łacińskiej na pokładzie okrętu podwodnego? Abel Basti: Oczywiście, zbierałem je przez ostatnie
Film o człowieku, który zabił Hitlera i Wielką Stopę ma pierwszy trailer “Człowiek, który zabił Hitler, a potem Wielką Stopę” trafi do kin 8 lutego. Opowiada on historię Calvina Barra, który od czasów Drugiej Wojny Światowej opowiadał o tym, że był odpowiedzialny za zabójstwo Adolfa Hitlera.
Czy można kochać aż tak, aby – Podobno bał się, że po jego śmierci żona będzie sama, bez opieki i zabił ją z litości – mówią sąsiedzi. Zabić z litości…
Hitler jako plaga socjalizmu. Richard Evans, w swojej trzytomowej historii nazistowskich Niemiec, wyjaśnia, czy Hitler był socjalistą: „… byłoby błędem postrzegać nazizm jako formę socjalizmu lub jego wyrost”. (Nadejście Trzeciej Rzeszy, Evans, s. 173).
. W 2009 roku naukowcy ustalili, że rzekoma czaszka Hitlera ze śladami postrzału należała do kobiety, ponadto nie ma ani jednego świadka jego samobójstwa… Nakładem Wydawnictwa Bellona ukazała się książka Christophera Machta "Spowiedź Hitlera 2. Szczera rozmowa 20 lat po wojnie". Autor uważa, iż przywódca III Rzeszy przeżył II wojnę światową. [patronat NaM]Christopher Macht (ur. 1976 r.) to niemiecki pisarz o polskich korzeniach sięgających Pomorza Zachodniego. Odkrywca zapisków ostatnich rozmów Adolfa Hitlera. Miłośnik historii. Od wielu lat interesuje się tematyką II wojny światowej. "Spowiedź Hitlera 2. Szczera rozmowa 20 lat po wojnie" to już czwarty tom w serii po "Spowiedzi Hitlera. Szczerej rozmowie z Żydem", "Spowiedzi Stalina. Szczerej rozmowie ze starym bolszewikiem" oraz "Spowiedzi Ewy Braun. W cieniu Hitlera".Jak czytamy w opisie czwartego tomu serii, w 2009 naukowcy roku wykluczyli, by przywieziona do Moskwy w 1946 roku i przechowywana przez Rosjan rzekoma czaszka Hitlera ze śladami postrzelenia należała do tyrana, tylko do kobiety! A to oznacza, że do dzisiaj nie ma dowodów, że Adolf Hitler zginął w bunkrze. Nie ma ani świadków, ani ciała. Skoro tak, to dlaczego wódz Trzeciej Rzeszy nie miałby skorzystać z przygotowanego wcześniej planu i uciec z Berlina? W trakcie wspólnego obiadu w Poczdamie 17 lipca 1945, 78 dni po rzekomej śmierci Adolfa Hitlera, Józef Stalin oznajmił Trumanowi, że Hitler zbiegł. Podobnie było w 1952 toku. Wówczas, prezydent USA, Eisenhower stwierdził jasno, że nie ma żadnego dowodu na to, że fuhrer zginął w berlińskim bunkrze. Z powodu braku dowodów dopiero w 1955 roku Niemcy wydały oświadczenie o tym, że Hitler nie żyje. Choć ciągle były to przypuszczenia, niepodparte żadnymi dowodami. Jeśli interesujecie się historią, koniecznie musicie sięgnąć po tę książkę."Spowiedź Hitlera 2. Szczera rozmowa 20 lat po wojnie"Christopher MachtWydawnictwo BellonaPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
5 października 1939 r., w czasie niemieckiej defilady zwycięstwa w Warszawie, polscy saperzy planowali zamach na Hitlera. Gdyby tylko udało się zdetonować 500 kg trotylu, druga wojna światowa potoczyłaby się zupełnie inaczej. Prób zabójstwa wodza III Rzeszy było przynajmniej kilkadziesiąt. Z każdego zamachu wychodził bez szwanku, co pozwalało mu wierzyć, że czuwa nad nim Opatrzność. We wrześniu 1939 r. Hitler wielokrotnie zmieniał miejsce postoju i odbył przynajmniej dziewięć wypraw na front. Po Polsce przemieszczał się zazwyczaj w kawalkadzie pojazdów. Najpierw jechały motocykle i dwa samochody rozpoznania. Dalej konwój führera, składający się z dwóch grup sześciokołowych limuzyn marki Mercedes ze składanymi dachami. W pierwszej grupie jechał Hitler na tylnym siedzeniu; oprócz kierowcy towarzyszyli mu adiutanci i członkowie obstawy. Za nim dwa kolejne samochody z obstawą, samochody eskorty SS i ochroniarzy z RSD (osobista służba bezpieczeństwa Hitlera), samochód adiutantów i samochód łącznikowy. W drugiej grupie Mercedesów mogli jechać inni wysocy rangą naziści, a także zaproszeni goście. Był także wóz rezerwowy, bagażowy, kuchnia polowa i cysterna z benzyną. Na końcu jechała druga grupa motocyklistów, pluton łączności oraz oddział przeciwczołgowy. 28 września Niemcy zmusili Warszawę do kapitulacji. Od 1 października niemieckie oddziały sukcesywnie wkraczały do przygnębionej klęską stolicy. Upojony sukcesem Hitler przygotowywał się do odebrania defilady zwycięskiej 8 Armii gen. Blaskowitza. 5 października Hitler przyleciał do Warszawy. Na lotnisku Okęcie został powitany przez generałów: Brauchitscha, Blaskowitza i Reichenaua, po czym w uzbrojonym konwoju przejechał do Śródmieścia. Jego wizyta miała przebiegać z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. Centrum miasta zostało szczelnie zamknięte i oczyszczone z ludności cywilnej. Na ulicach zawisły flagi III Rzeszy. Setki policyjnych patroli przemierzały ulice, a na dachach wyższych budynków ustawiono karabiny maszynowe. Do miejsc bezpośrednio przylegających do trasy defilady dopuszczono wyłącznie niemiecki personel wojskowy. Nielicznym niewysiedlonym mieszkańcom pod groźbą śmierci zakazano otwierania okien lub opuszczania mieszkań i domów. Dodatkowo Niemcy zażądali wysokiej rangi zakładników jako zabezpieczenia przed potencjalnym zamachem. Uwięziono 12 członków władz miejskich, w tym byłego prezydenta miasta Stefana Starzyńskiego. Przygotowanie zamachu na tak chronionego człowieka musiało być zadaniem niezwykle trudnym. Jego organizacji podjął się gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, który w ostatnich dniach września tworzył zaczątki przyszłej organizacji konspiracyjnej – Służby Zwycięstwu Polski. Michał Tokarzewski zapisał we wspomnieniach: „Z kolegą przewidzianym na szefa dywersji omówiłem założenie ładunku pod budynkiem Dyrekcji Kolei i zorganizowanie odpalenia go w momencie przewidywanego tamtędy przejazdu Hitlera po prawdopodobnej defiladzie zwycięstwa”. Tym szefem dywersji miał zostać mjr Franciszek Niepokólczycki ps. Teodor, dowódca kompanii saperów w Cytadeli, który przygotował całą operację, nie uczestniczył jednak w ostatecznym wykonaniu zadania. Zlecił je swoim żołnierzom i oficerom z 60 Batalionu Saperów Armii Modlin. Dokładny przebieg przygotowań znany jest jedynie z powojennej relacji por. Dominika Żelazki, który miał pewien wkład w akcję. W pierwszych dniach września 1939 r. Żelazko walczył w kompanii por. Unterbergera pod Mławą. Por. Żelazko dowodził plutonem. Niefortunnie w ogniu walk wraz z kilkunastoma żołnierzami znalazł się poza oddziałem. Po powrocie do kompanii żołnierze usłyszeli zarzut dezercji z pola walki i groźbę sądu polowego z przewidywaną za to karą śmierci. Por. Żelazko wrócił do Warszawy i czekał na rozwój wypadków. Kilka dni przed kapitulacją stolicy przyprowadzono go do dowódcy batalionu mjr. Niepokólczyckiego, a ten miał się zwrócić do niego słowami: „Daję panu porucznikowi do wyboru: albo sąd, albo zadanie, którego pomyślne wykonanie zmaże z pana wszelkie podejrzenia i wszelkie winy. Proszę wybierać”. Żelazko wybrał zadanie. Później okazało się, że było ono niesłychanie niebezpieczne. 25 września, w tzw. czarny poniedziałek (na Warszawę spadło 560 ton bomb burzących i 72 tony bomb zapalających), gdy nawet na chwilę nie ustawał ostrzał artyleryjski, por. Żelazko z kilkoma żołnierzami pobrał z magazynu przy ul. Burakowskiej w Warszawie ładunek trotylu, który miał przewieźć na róg ul. Książęcej i Rozbrat. Ładunek załadował na wozy taborowe i ruszył ulicami stolicy. Konie musiał prowadzić za uzdę, by się nie spłoszyły. Szedł kilka godzin. Gdy Żelazko wreszcie przekazał ładunek Unterbergerowi, ten ponoć powiedział: „Panie poruczniku, udowodnił pan, że nie jest dezerterem, a jeśli uda nam się to, co zamierzamy, będzie pan bohaterem”. Na tym zakończyła się misja Żelazki i w dalszych przygotowaniach do zamachu nie brał udziału. Pierwszy dowódca Polskiego Państwa Podziemnego gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski wspominał, że podłożono dwa olbrzymie ładunki wybuchowe. Umieszczono je (każdy po 250 kg trotylu) w skrzyniach wraz z „pewną liczbą pocisków artyleryjskich”. Materiał schowany był w sposób niewzbudzający żadnych podejrzeń w rowie przeciwczołgowym, wykopanym w dniach oblężenia Warszawy. Skrzynie przysypano ziemią i prowizorycznie wykonaną nawierzchnią, a następnie przykryto doprowadzoną do normalnego stanu jezdnią. Jeden ładunek umieszczono w pobliżu gmachu Banku Gospodarstwa Krajowego, na zachodnim rogu Nowego Światu i Alei Jerozolimskich; drugi – w gmachu Dyrekcji Kolei na wschodnim rogu (po wojnie zbudowano tam gmach KC PZPR). Obydwa dokładnie na trasie, którą miał przemierzać Adolf Hitler. Generał Karaszewicz-Tokarzewski polecił połączyć ładunki kablem, jego końcówki doprowadzić do piwnicy jednego ze zrujnowanych domów w sąsiedztwie i czekać na dalsze rozkazy. W sąsiadującym z BGK budynku czuwały na zmianę, dzień i noc, dwa posterunki – każdy złożony z saperów i oficera. Zadanie założenia ładunków wykonali dowodzący akcją por. Franciszek Unterberger, kpt. Edward Brudnicki, a być może i por. rez. Czesław Sawicki. Następnego dnia Hitler przejeżdżał w długim korowodzie samochodów uprzątniętymi z gruzu ulicami Warszawy. Podczas przejazdu przez Aleje Ujazdowskie rzesze żołnierzy entuzjastycznie pozdrawiały swego wodza, który stał na przednim siedzeniu Mercedesa. Punkt kulminacyjny obchodów przewidziany był na krótkim odcinku Alei Ujazdowskich, gdzie między Piękną a wylotem ulicy Chopina, wśród willi i eleganckich budynków dawnych ambasad, zbudowano niewysoką trybunę, przybraną swastykami i wielką niemiecką flagą wojenną. Tutaj, przy dźwiękach wojskowej orkiestry, Hitler w otoczeniu generałów patrzył dumnie na maszerujących w szeregach żołnierzy piechoty, kawalerii i artylerii. Po blisko dwóch godzinach, gdy defilada zbliżała się do końca, Hitler wsiadł do swego Mercedesa i całą kawalkadą pojazdów ruszył w kierunku placu Piłsudskiego. Pokonując Aleje Ujazdowskie i Nowy Świat, stał na miejscu pasażera z podniesioną w nazistowskim geście ręką. Tymczasem, kilkadziesiąt metrów dalej, mała grupa polskich żołnierzy czekała przyczajona w ruinach jednego z pobliskich budynków na odpowiedni moment odpalenia zapalników... Niestety, Hitler, witany okrzykami swoich żołnierzy, bezpiecznie opuścił skrzyżowanie i odjechał w stronę Starego Miasta. Jeszcze tego samego dnia wrócił samolotem do Berlina. Dlaczego nie zdetonowano ładunku? Jan Nowak-Jeziorański w książce opisującej historię polskiego podziemia czasów drugiej wojny zapisał: „Tokarzewski tłumaczył mi po wojnie, że nie miał jeszcze wtedy żadnego wywiadu i że defilada zaskoczyła zamachowców. Niepokólczycki nie dostał się tego ranka na miejsce, bo Niemcy zamknęli dostęp do ulic, którymi miał przejechać Hitler. Oficer obecny na miejscu otrzymał wprawdzie rozkaz działania na własną rękę, ale tylko w wypadku, jeśli nie będzie cienia wątpliwości, że widzi przed sobą samego Hitlera. Stawka była za wielka, by można było pozwolić sobie na pomyłkę. Nie wiedząc, kto przyjmował defiladę: Hitler czy Blaskowitz albo Brauchitsch, zawahał się i nie dał znaku do odpalenia detonatora w chwili, gdy korowód aut przemknął mu przed nosem”. Trzej niedoszli wykonawcy – por. Unterberger, kpt. Brudnicki i ppor. Sawicki – mimo że wcześniej złożyli przysięgę konspiracyjną (wstąpienie do Służby Zwycięstwu Polski), po nieudanej akcji z powrotem założyli mundury i zgłosili się do niemieckiej niewoli. Ładunki z trotylem i pociskami zostały rozbrojone kilka dni później i przeniesione w inne miejsce. Niezwykle ciekawie atmosferę 5 października oddają świadkowie tamtych wydarzeń, mieszkańcy Warszawy. Józef Małgorzecki: „W Alejach Ujazdowskich odbywała się defilada wojsk niemieckich. Stamtąd kolumny wrogiej armii skręcały w Aleje Jerozolimskie i Marszałkowską w kierunku Saskiego Ogrodu. Staliśmy z żoną na rogu Świętokrzyskiej pod kolumnami PKO. Nad wejściem do gmachu widniał polski orzeł i jakaś sentencja prezydenta Mościckiego. Warszawiacy stali na chodnikach w milczeniu, a ulicą ciągnął nieprzerwany potok ludzi, maszyn i koni. Żołnierze wygoleni, butni, jechali na samochodach, inni siedzieli na wypasionych koniach ciągnących działa, moździerze, cekaemy. Czołgi ciężkie i lekkie jechały ze zgrzytem gąsienic. Na chodnikach panowała przeraźliwa cisza. (…)”. Teodora Żukowska opisuje zachowanie jej niemieckich sąsiadów, mieszkających wówczas w Warszawie: „Postanowiłam wreszcie wyjść do miasta. Dotychczas prawie nie ruszyłam się z mieszkania, wolałam go pilnować. Na dole przy bramie Niemcy nie wypuścili mnie, nie podając żadnego uzasadnienia. Byłam wściekła. Musiałam zawrócić. Na schodach spotkałam jednego z naszych niemieckich sąsiadów z przeciwka. Zatrzymałam go i zirytowana zapytałam, dlaczego nie pozwalają mi wyjść. Wydawał się jakiś rozgorączkowany. Jego oczy zza okularów błyszczały. »Führer jest dzisiaj w Warszawie – zachłysnął się nieomal. – Odbiera defiladę zwycięstwa niedaleko stąd«. W głosie jego wyczuwało się bezgraniczne uwielbienie, miałam wrażenie, że przy wymawianiu nazwiska Hitlera najchętniej by stanął na baczność”. Podobne spostrzeżenia zapisała w swych pamiętnikach Leni Riefenstahl, reżyserka słynnych nazistowskich filmów „Triumf woli” i „Olimpia”, która przyleciała na warszawską defiladę razem z ekipą filmową: „Stałam przy Allgeierze, tuż obok Hitlera, i widziałam, jak maszerujący żołnierze wpatrywali się w niego jak zahipnotyzowani. Sprawiali wrażenie, że każdy zrobiłby wszystko na jego rozkaz. Gotowi byli za niego umrzeć”. Jedno jest pewne – gdyby warszawski zamach doszedł do skutku, zabijając wodza nazistowskich Niemiec, wojna potoczyłaby się zupełnie inaczej. Korzystałam z: Roger Moorhouse „Polowanie na Hitlera”, 2006 r.; Jan Nowak-Jeziorański „Kurier z Warszawy”, 2002 r.; Teodora Żukowska „Na skraju dwóch światów... Wspomnienia 1939–1953”, 2000 r.; Józef Małgorzecki, zbiór rękopisów, BN; „Zeszyty Historyczne” nr 6/1964 r. Mogło się udać Opinia ppłk. dr. inż. Waldemara Kawki, eksperta w dziedzinie inżynierii wojskowej, adiunkta Akademii Obrony Narodowej Dwa ładunki po 250 kg trotylu to dużo?To bardzo, bardzo dużo. Tym bardziej że były przygotowane do detonacji w samym centrum stolicy. Gdyby udało się je zdetonować, co uległoby zniszczeniu?Przyjmując, że pod wybrukowaną jezdnią zalega grunt piaszczysto-gliniasty, to w zależności od głębokości założenia ładunku, kształtującej się na poziomie od 1 do 3 m, promień leja powybuchowego waha się w granicach od 11,5 do 13,0 m (bez uwzględnienia niszczącego oddziaływania „pewnej liczby pocisków artyleryjskich”). A więc całkowitemu zniszczeniu uległaby cała szerokość Alei Ujazdowskich wraz z centralnie usytuowanym torowiskiem dla tramwajów. Po drugie, wyrwane w wyniku detonacji odłamki z pobliskiej zabudowy (cegły, fragmenty drzwi, okien itd.), lecące z ogromną prędkością, stanowiłyby istotny element zagrożenia dla osób znajdujących się w odsłoniętych pojazdach. Wystąpiłaby gwałtowna zmiana ciśnienia (nadciśnienie i podciśnienie). Na te zmiany szczególnie wrażliwe są wewnętrzne organy człowieka, zwłaszcza te, które zawierają dużą ilość gazów i płynów, mocno ukrwione narządy, wszelkiego rodzaju połączenia międzytkankowe oraz błony bębenkowe. Wystarczyłoby na całą kawalkadę pojazdów?Trudno to jednoznacznie określić, dysponujemy zbyt małą liczbą danych. Ówczesne limuzyny klasy Mercedes były pojazdami kuloodpornymi, a więc odpornymi na broń strzelecką i przeciwpancerną. Ale zamach miał odmienny charakter i stopień opancerzenia limuzyn był niewystarczający. Zamach mógł się więc udać.
Większość ludzi sądzi, że to austriacki zbrodniarz jest największym mordercą w dziejach ludzkości. Jak pokazuje ta popularna grafika, nazista musi ustąpić miejsca dwóm innymi krwawym dyktatorom. Adolf Hitler bez wątpienia jest uosobieniem wcielonego zła. Jego złowieszczy wizerunek, który zadomowił się w naszej kulturze, kojarzony jest z zatrważającą liczbą ofiar. Jednak to wcale nie on ma na sumieniu największą liczbę zabitych z jego rozkazu i chorej ideologii. Nazistowskiemu dyktatorowi ustępuje Józef Stalin oraz chiński przywódca - Mao Zedong. Ten pierwszy odpowiedzialny jest za śmierć 23 milionów istnień. Mao natomiast wedle szacunków ma na sumieniu około 78 milionów żyć. Dyktatorzy i ich ofiary Foto: Materiały prasowe Oczywiście liczby te trudno oszacować nawet po latach. Polityka zewnętrza i wewnętrzna dyktatorów miała często długofalowe konsekwencje, a ludzie padający jej ofiarą, umierali z głodu, wycieńczenia przymusową pracą czy fatalnymi warunkami życia.
książki z kategorii Beletrystyka wszystkie fantasy, science fiction klasyka kryminał, sensacja, thriller literatura piękna powieść historyczna Literatura faktu wszystkie biografia, autobiografia, pamiętnik reportaż publicystyka literacka, eseje Literatura popularnonaukowa wszystkie historia popularnonaukowa Pozostałe wszystkie poradniki militaria, wojskowość religia Tagi Najpopularniejsze: Najpopularniejsze: hitler milosc milosierdzie milość milość pocałunek milszewski milva geralt mimesis malewicz... mimi mimo to mimo wszystko mimotowatość minaret pozycja mindfullness mine minerał minerały minerwa... minette walters ming minho mini cooper miniatury miniaturzystka minimalizm... ministranci ministrant mino raiola ajax... minotaur minus minuty słabość ob... Autorzy Najpopularniejsi: Najpopularniejsi: Andrzej Pilipiuk Éric-Emmanuel Schmitt George Orwell Erich Maria Remarque Bohumil Hrabal Richard Dawkins Joanna Jax Wiktor Suworow Bogusław Wołoszański Piotr Zychowicz Józef Mackiewicz Antony Beevor Hans Hellmut Kirst Józef Hen Stefan Kisielewski Cykle Najpopularniejsze: Najpopularniejsze: Historia Trzeciej Rzeszy brak Spowiedź Hitlera Brak Historia II wojny światowej [Bellona] Gregory Sallust Message to Adolf Sortuj: BYŁ SOBIE raz dziwny mały człowieczek, który podjął trzy ważne życiowe decyzje: 1. Zrobił sobie przedziałek po innej stronie niż wszyscy. 2. Zapuścił sobie mały kanciasty wąsik. 3. Postanowił, że zdobędzie władzę nad światem. Dodał/a: konto usunięte W ł a d z a ! Pomyśl; im bardziej człowiek jest pomylony, tym więcej może mieć władzy! Na przykład Hitler. Aż się w głowie kręci, nie? Warto się nad tym zastanowić Dodał/a: tyberiusz Religia żydowska kładzie nacisk na szacunek, chrześcijańska na miłość. Zadaję sobie pytanie: czy szacunek nie jest ważniejszy od miłości? A także łatwiejszy do zastosowania... Kochać swojego nieprzyjaciela, jak proponuje Jezus, i nadstawiać drugi policzek, uważam, że to godne podziwu, ale trudne do wykonania. Zwłaszcza w tej chwili. Nadstawiłbyś drugi policzek Hitlerowi, powiedz? - Nigdy! - Ja też nie! To prawda, że nie jestem godny Chrystusa. Życia mi nie starczy, by go naśladować... Ale czy miłość może być obowiązkiem? Czy można rozkazywać sercu? Nie sądzę. Według wielkich rabinów szacunek jest lepszy od miłości. Jest trwałym zobowiązaniem. To mi się wydaje możliwe. Mogę szanować tych, których nie lubię, lub tych, którzy są mi obojętni. Ale kochać? Zresztą czy muszę ich kochać, skoro ich szanuję? Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała. Tymczasem szacunek... Dodał/a: Donnie Darko Wystarczyło tu i tam powiedzieć 'Heil Hitler' i wszystko było cacy. Dodał/a: konto usunięte Pozbycie się Hitlera kosztowało trzydzieści milionów ludzkich istnień. Najemnik mógłby tego dokonać przy pomocy jednej kuli, kosztującej mniej niż szylinga. Dodał/a: MacG Gdy Tomek nie słucha Zosi, pouczam go, że Hitler, jak był mały, zawsze słuchał swojej mamy. Dodał/a: PannaJoanna Zza drgającego żaru widać było brunatne koszule i swastyki. Nie ludzi, tylko mundury i emblematy. Dodał/a: iuss Nawet Adolf Hitler, powszechnie uznawany za uosobienie bezgranicznego zła, "ustępuje" pod pewnymi względami Kaliguli czy Dżyngis-chanowi. Bez wątpienia Hitler zabił więcej ludzi niż chan Mongołów, ale miał do dyspozycji XX-wieczną technikę. Czy jednak Hitler czerpał osobistą przyjemność z przyglądania się swym ofiarom "zalanym krwią i łzami", co bez wątpienia bardzo bawiło Dżyngis-chana? Chyba nie - osądzamy Hitlera jako wcielenie zła, kierując się współczesnymi kryteriami, to moralny Zeitgeist jest dziś zupełnie inny niż w czasach Kaliguli, tak samo, jak zmieniła się przez ten czas technika. Hitler jest dla nas tym, czym jest, gdyż zmieniły się nasze standardy - złagodnieliśmy. Dodał/a: piotr111 Sądziliśmy, że Niemcy są słabe, a Hitler blefuje. Dodał/a: Mroczne-Strony Hitler (...) zabijał i wcale nie chciał, aby go kochano, przyznawano rację, sprawiedliwość oraz humanitaryzm. Stalin zabijał i domagał się od swych ofiar miłości oraz potwierdzenia, że jest najlepszym przyjacielem ludzkości [przedmowa Andrzeja Szczypiorskiego]. Dodał/a: Marcin Senderski Poprzednie 1 2 3 4 5 6 ... 12 13 Następne Popularne artykuły
czy hitler kogoś zabił